Nie jesteś zalogowany na forum.
Offline
Czyżby właśnie ktoś mi za*ebał siekierą w łeb? Bo tak się właśnie czułem w tej ciemnicy. Jakbym przepracował ciężko cały dzień i ktoś na do widzenia palnął mnie w łeb… Cóż… Może miałem jednak jakichś wrogów w tej swojej mieścinie. Spróbowałem chociaż podnieść powieki. Kurde… ale tu ciemno. Ale jednocześnie byłem ciekaw, co będzie dalej. Umarłem? A może to jest właśnie piekło? No cóż, najwyraźniej sobie zasłużyłem.
Ostatnio edytowany przez kieliszek (2015-06-06 18:25:04)
Offline
Cisza... Pustka... Senność... Paradoksalnie, to uczucie znałem tylko raz, ale wiedziałem, że to nie może być to samo... Nie może. Tym razem to nie moje ręce...
Spać... Chciałem wrócić do krainy snów, wędrować znów po świetlistych drogach, ale to... to by było złe. Przesunąłem dłońmi wokół siebie starając się wyczuć coś... cokolwiek.. Gdzie jestem? Zimno? Ciepło? Jeszcze tego nie czuję... Czy na pewno tu jest cicho?
Offline
Offline
Przymknąłem oczy, czując, że Morfeusz znowu ściąga mnie z tego świata. Ostatecznie poruszyłem tą nogą, na której poczułem uścisk, chcąc sprawdzić, czy wciąż mogę nią ruszać? Dlaczego tu jestem? Porwano mnie dla okupu, jakaś rodzina się mści? To nie w stylu arystokracji... W Niemczech też nie zdarzają się porwania. O co chodzi?
Offline
Czując, że mam coś na prawej nodze, próbowałem nią poruszyć. Dziwne. To w piekle tak przywiązują pewnie swoje ofiary. Tylko gdzie ten ogień, te kotły, w których gotują się nieczyste dusze? Skoro uzyskałem wizję (a ich tak nic nie widziałem…), to chociaż spróbowałem podnieść się do siadu. Wszystko mnie bolało i byłem ekstremalnie zmęczony, no ale czułem, że warto byłoby chociaż tą czynność wykonać.
Offline
Offline
Dźwięk mojej własnej niewoli był nieprzyjemny i dawał mi jeszcze gorszą świadomość, ale podobny dźwięk był o wiele gorszy, świadczył jakże oczywiście, że nie jestem tu sam... Zacisnąłem usta i znieruchomiałem w minutę, czując, że ciśnienie mi się podnosi i ono powoli spycha mi sen z powiek. Czekałem... Jeśli to faktycznie ktoś, to on też mnie słyszał...
Offline
Huh? Jestem przywiązany jednak! Zaraz, chyba coś usłyszałem... Chyba mam jakieś towarzystwo. Mój... nie do końca zdrowy rozsądek podpowiedział, iż warto byłoby sprawdzić, czy ten ktoś jest osobą i czy jest w tej samej sytuacji, co ja.
- Jest tam kto? - spytałem, niezbyt głośno. Zamarłem w oczekiwaniu na odpowiedź. Choooociaż... Zaraz... Czemu to zaczęło mi się kojarzyć z jakąś porąbaną grą wstępną? Ta ciemność, te łańcuchy... Tylko po co ta druga osoba miałaby przykuwać samą siebie?
Offline
Doskonale się słyszycie i zdajecie sobie sprawę z wzajemnej obecności w tej... przestrzeni.
Offline
Postanowiłem nie odpowiadać na tę zaczepkę słowną. Może ten ktoś powie coś jeszcze? Może okaże się, że on nie jest przywiązany, a na przykład operuje łańcuchem? Leżałem.. Po prostu słuchając. Nie reagowałem, zamarłem całkowicie. Mój umysł balansował na granicy świadomości, ale sytuacja zmuszałą mnie, bym był przytomny.
Offline
Offline
- No fajnie... Trafił mi się milczek, który lubi zabawę z łańcuchami. - mruknąłem. Otarłem powieki, po czym znów się odezwałem :
- Tak za bardzo nie kręci mnie fakt, że to ja jestem przywiązany, wiesz?
Parsknąłem po tym cicho. Co ja wyrabiam? A może ten ktoś ma takie same upodobania co ja? Zgwałci, zabije i potem jeszcze raz przeleci? Idealna, ironiczna śmierć dla kogoś takiego, jak ja.
Offline
Prychnąłem cicho.
- Głupcze, ja także jestem przywiązany. Ktokolwiek nas tu sprowadził, postarał się, byśmy nie skoczyli sobie do gardła. - odparłem poważniej i ostrożnie przeniosłem się do siadu.
Kto to w ogóle jest, że jego myśli od razu przeszły w takie rejony, nie bacząc na zagrożenie zdrowia, życia, czy fakt porwania? Psychopata jakiś? Postanowiłem ostrożnie, chwila po chwili się podnosić, będąc w świadomości, że mam jedną nogę unieruchomioną. Nie chcę przecież się wywrócić przy próbie wstania...
- Możesz wstać? - sam próbowałem dokonać tej trudnej czynności.
Offline
Offline
Pierwsza próba zakończona niepowodzeniem, od razu niemal przeszedłem do pozycji kucającej. Rozłozyłem ręce i zacząłem szukać czgoś na długość ramion wokół siebie.
Offline
- Dobra, spróbuję. - mruknąłem. Jakiś sztywniak mi sie trafił... No bywa. Ale też był przywiązany, a to było dziwne. No ale spróbowałem się podnieść. Ciężko mi to szło...
Ostatnio edytowany przez kieliszek (2015-06-09 11:57:00)
Offline
Offline
Przynajmniej po upomnieniu chłopak zdawał chcieć się współpracować. Wyczułem ścianę... ściankę? Czy cokolwiek to było, ale było zimne i stabilne,więc oparłem się o to i spróbowałem podnieść się znowu. Miałem dziwne wrażenie, że czas ucieka...
Offline
Rozejrzałem się. Kurde, ciemno jak w tyłku u murzyna...
- Ej, może zróbmy tak. Trzymajmy się razem, idź w kierunku mojego głosu. - poradziłem drugiemu jegomościowi. Miałem wrażenie, że czas stoi w miejscu...
Offline
Offline
- Myślisz, że to się uda?
Ton jego głosu wskazywał, jakby miał pewność, że długość łańcucha wystarczy na tyle, byśmy do siebie podeszli. To niedobrze, bo to wskazywałoby na to, że to on jest winny temu uwięzieniu, a nie jak wcześniej zakładałem: że oboje jesteśmy ofiarami porwania. Przeniosłem więcej ciężaru na prawą rękę i zacząłem iść przy ścianie, przytrzymując się właśnie po prawej stronie stabilnego muru. Miałem zamiar poznać to miejsce lepiej.
Offline
- Jestem więcej niż pewny... - powiedziałem cicho. Usłyszałem jednak, że ten się chyba oddala...
- Hej, gdzie jesteś? - spytałem, samemu próbując wymacać ścianę.
Offline
Offline
- Badam, co jest w zasięgu moich możliwości. - z każdą chwilą czułem się coraz pewniej na nogach. Zacząłem wracać, po ścianie szukając jakiegoś włącznika światła, a jeśli nic nie znalazłem, zacząłem ostrożnie iść przy drugiej, wciąż wodząc dłonią po ścianie. Oczywiście, uważałem na takie twory jak kontakt elektryczny.
Offline