Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
Wątek zamknięty
Tak mniej więcej wyglądają piły obok Einara.
Offline
Ładnie się bawiłeś - mówię do chłopaka Ale tego psa to mogłeś oszczędzić. - dopowiadam ze spokojem, bo niby co mogę zrobić? Widzę jak tamci wykonują masę rzeczy, lecz ja nie mogę nic. Od wszystkiego jestem daleko. Swoją drogą niezłe ziółko z tego chłopaka. - myślę jeszcze raz przeglądając zdjęcia, może jest coś na odwrocie? - sprawdzam. Słuchajcie, w moim foliowym woreczku była kaseta do tego magnetofonu na środku, na niej napis "odtwórz albo zgiń" - wolę nikogo nie prowokować, więc jak najszybciej chciałabym dostać ten magnetofon. Może możesz do niego dosięgnąć jakimś przedmiotem, który masz koło siebie? - mówię do chłopaka. W ogóle, jak masz na imię? Ja jestem Øyvind. - pytam bez emocji. Możecie mówić, co robicie? Bo tak jakoś podejrzanie się zrobiło. - powiedziałam i usiadłam na ziemi czekając na odpowiedzi.
Ostatnio edytowany przez Kivesan (2015-06-04 22:42:53)
Offline
Na prawej ścianie przy Øyvind znajduje się owy kij z gwoździami. Jest o tę ścianę oparty.
Offline
-A, sorry, sorry- wymamrotałam, obracając w palcach strzykawkę- Miałam przy sobie kluczyk, który pasował do tego czegoś pod podłogę. Otworzyłam to i okazało się, że skrywa strzykawkę. Ale ni chuja nie zamierzam się przekonywać, z czym...
Odłożyłam przedmiot ostrożnie na bok i spojrzałam na dziewczynę.
-Mam kasetę z identycznym napisem- stwierdziłam- Ale nie jestem pewna, czy sama dosięgnę. Bezimienny, Øyvind ma rację, spróbuj czymś dosięgnąć do dyktafonu- rzekłam, gdybym ja sama miała jednak za daleko- Co zrobił z psem? Na moich zdjęciach to grzeczny, wręcz idealny chłopiec, co niedziela pewnie popylający do kościółka. Masz, obejrzyj sobie.
Wzięłam plik zdjęć i próbowałam jak najbliżej podsunąć je w stronę Bezimiennego. Gdyby nie poszło, trudno, zgniotłam je w kulki i wtedy rzuciłam w jego stronę.
Offline
Słuchałem ich zdziwiony, nie bardzo ogarniałem o czym gadają… Czyżby o tych kartkach? Westchnąłem cicho podszedłem jak najbliżej dyktafonu i rzuciłem w niego piłą, stępioną, tak, aby poleciała do którejś z nich. Przynajmniej jak najbliżej.
Po pierwsze nazywam się Einar. Po drugie Pokażcie te zdjęcia ze mną, na moim są tylko moi rodzice.-Uznałem, że lepiej wszystko im mówić, lepsza komunikacja to połowa sukcesu.- Na mojej kasecie jest napisane to samo.
Próbowałem złapać kartki, chciałem zobaczyć co też takiego wyprawiałem… śmieszne, zobaczyć swoje grzechy czy dobre uczynki w takim miejscu…
Jestem niewierzący, wierzę w ciężką pracę.
W końcu dojrzałem pudełko z lekami więc sięgnąłem po nie i obejrzałem.
Offline
W stronę Einara poleciały zgniecione zdjęcia. Wylądowały w strefie pił.
Einar rzucił piłą w dyktafon. Przedmiot zbliżył się to Virginii i Øyvind, jednak nie na tyle, by którakolwiek z nich mogła podejść i wziąć przedmiot do ręki. Wciąż jest nieosiągalny.
Offline
-No ja pierdolę... Weź jeszcze jedną i spróbuj jeszcze raz- poradziłam, upewniwszy się, że do dyktafonu mam jednak za daleko. Ciekawiło mnie, czemu wszyscy troje mieliśmy w kieszeniach zdjęcia Einara. Czemu akurat jego? I czemu, jeśli coś przeskrobał, to my miałyśmy mu towarzyszyć w ewentualnej pokucie?
Westchnęłam ciężko, mamrocząc pod nosem kolejne przekleństwa.
Offline
Rzuciłam Einarowi zdjęcia zwinięte w kulki oprócz zdjęcia z psem.Psa zabił - powiedziałam bez emocji i rzuciłam kulkę ze zdjęciem z psem w stronę Virginii. Rzuć jeszcze w ten magnetofon. Może uda ci sie też dorzucić do tej pałki koło mnie? Masz tam duzo rzeczy, postaraj się. - spytałam. Czuję, jak pot spływa mi po plecach, nienawidzę tego i czuję się przez to gorzej, poza tym nie myłam włosów juz trochę czasu, czuję, że jestem brudna. Myśl o tym jest dla mnie okropna, chcę stąd jak najszybciej wyjść!
Offline
Kulka dolatuje do Virginii.
Zgnieciony papier doleciał do Einara. Jedną z kulek dostał w głowę.
Offline
Spojrzałem na to co mogłem dosięgnąć i rzuciłem jedną piłą w stronę dziewczyny z dredami. Modliłem się tylko aby ją sięgnęła, dość mocno rzuciłem.
Rzuć nią w dyktafon, z mojej perspektywy to nie możliwe, aby do którejś z was doszło.
Wyjaśniłem i złapałem kartki. Tą, która trafiła mnie w głowę, też złapałem. Zacząłem je oglądać.
Pozostaje tylko pytanie co ja zrobiłem takiego złego, że tu trafiłem. Za wszystko już odpokutowałem...
Powiedziałem, dość głośno, ale one chyba nie zrozumiały o czym mówię.
Offline
Piła dolatuje do Virginii
Offline
Dość tego - powiedziałam niecierpliwie zdejmując ubranie do bielizny i związując je tak, by przypominało linę, takie przedłużenie ręki. Następnie podeszłam jak najbliżej kija i sięgnęłam po niego ubraniem.
Offline
Øyvind udaje się zaczepić ubrania na kiju.
Offline
-Øyvind, orientuj się- rzekłam, starając się nie zwracać uwagi na jej nagła chęć rozebrania się niemal do rosołu. Złapałam piłę i wymierzyłam w dyktafon, po czym posłałam tak, by urządzenie doleciało do Øyvind. Grało się w bilarda, powinno się udać. Najwyżej Einar rzuci mi kolejny przedmiot.
Offline
Virginia rzuca piłą w dyktafon. Przedmiot odtwarzający przemieszcza się w stronę Øyvind, nie wiadomo jednak teraz, czy kobieta jest w stanie go dosięgnąć ręką. Musi spróbować.
Virginia ma zdjęcie obok siebie. To tak gwoli przypomnienia, Księżniczko.
Offline
Nagle z oświetlenia poszły iskry, po czym zapadła ciemność. Na zegarze nad drzwiami wybiła godzina 7, a odmierzanie zostało zaprzestane. Cyfry mignęły kilka razy, by ostatecznie zniknąć z wyświetlacza i nigdy już się nie pojawić.
Einar, Virginia oraz Øyvind zostali uwięzieni w środku. Umarli z powodu odwodnienia i braku jakiejkolwiek żywności.
KONIEC GRY!
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3
Wątek zamknięty