Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
Wątek zamknięty
Papier? Ciekawe... skoro jest papier, to na pewno nie bez tekstu. Coś musi być na nim napisane, SZKODA TYLKO, ŻE CIĄGLE BYŁO TAK CHOLERNIE CIEMNO.
-To nie jest śmieszne, jak długo zamierzają nas jeszcze trzymać w tej cholernej ciemności?- zirytowałam się- Øyvind, mówisz, że jesteś w rogu? Też jestem w którymś... Machaj tymi rękami, do diabła i potrząśnij trochę łańcuchem- sama robiłam to samo, by zorientować się, w którym rogu i w jakiej odległości jest kobieta. Za to od faceta nie miałyśmy żadnej pomocy. Prawda, że dopiero co widocznie oprzytomniał i mógł być równie zdezorientowany jak my wcześniej, ale niech chociaż odpowie na cholerne pytania.
-Nie sap, tylko idź w kierunku naszych głosów- mruknęłam do niego- I przeszukaj kieszenie- doradziłam, przypominając sobie o tym dziwnym foliowym woreczku.
Offline
Offline
Macham rękoma zgodnie z poleceniem. Słyszysz? - mówię potrząsając łańcuchem. Juź wiem, że na pewno jestesmy w niebezpieczeństwie. Ciekawe czego chce ten, kto nas tu zamknął. Moze chce mnie wykorzystać? Nie dam się ciulowi. Nieraz dawałam w japę takim kozakom. Bez skrupułów bym go zabiła. Miałabym nawet uśmiech na ustach. Mam nadzieję, że wyjdę z tego. Póki ci staram się znaleźć jeszcze coś pomocnego, ale nic juz chyba nie ma. Na pewno oni coś mają. Hej, postarajcie się jeszcze coś koło siebie znaleźć. No, coś musi być! - mówię z nutką bezradności, ale nie tracę nadziei.
Offline
Offline
-DESKA- niemal krzyknęłam- Cholera, gdzie ona... Øyvind, zawracam. Obok mnie w podłodze była jakaś deska, która odstawała od podłogi, może uda mi się coś z nią zrobić, choć kurwa nie mam jeszcze konkretnego pojęcia co...
Odwróciłam się o 180 stopni i powoli wróciłam w kierunku, z którego przyszłam. Gdy wymacałam kąt, w którym początkowo się znajdowałam, kucnęłam, błądząc dłońmi po podłodze. Gdy natrafiłam na swoją deskę, odchyliłam ją jedną dłonią, po czym prędko wsadziłam pod nią kawałek łańcucha. I zaczęłam ciągnąć za oba jego końce. Moja logika była taka, że znacznie łatwiej odchyli się deskę łańcuchem niż gołymi rękoma.
Offline
Słuchałem tych dwóch paplających bab i nie wytrzymywałem. Kurwa. Rzadko przeklinam, ale gadacie i łeb mi pęka. Proszę, do kurwy jasnej...- powiedziałem nerwowo i przełączyłem włącznik. Razy boskie, ile można ich słuchać? Właśnie dlatego nie miałem dziewczyny, nadawałaby jak te dwie.... Albo gorzej, miałaby koleżanki w domu.
Offline
Słucham tego faceta, aż robi mi się niedobrze. Słuchaj facet - zaczęłam Za wszelką cenę chcemy stąd wyjść, więc chyba wiadomo, że jakoś się komunikujemy. Jest ciemno, więc jakie mamy wyjście jak nie mowa? Może byłoby łatwiej gdybyś się więcej odzywał i od początku pomagał, a nie tylko narzekał? - powiedziałam głosem pełnym pogardy. Gdy Virginia zawróciła i ja przestałam szukać kogoś w pobliżu. Usłyszałam, że jest coś. Jakaś deska. Próbuj wszelkimi sposobami, moze sie uda. A może jest coś pod nią? Zobacz. - zaproponowałam. Oby się udało.
Offline
Światło z ośmiu podłużnych żarówek gwałtownie rozbłysnęło i w pełni oświetliło pomieszczenie. Pokój ma całkowicie czarne ściany, które wyglądają na grube i bardzo solidne. Podłoga jest drewniana, wykonana z przeciętnej jakości desek (widać, że robota zrobiona na odpierdol). Są tu też stalowe białe drzwi z czarną klamką o sporych rozmiarach oraz czymś, co wygląda na zamek na klucz. Widnieje na nich niestarannie wykonany, przez co trochę przerażający, napis wykonany czerwoną farbą o treści "Życie lub śmierć".
Virginia znajduje się w lewym dolnym rogu pomieszczenia, Øyvind w prawym, a Einar naprzeciwko nich, na środku ściany, tuż pod drzwiami.
Przed Einarem znajdują się dwa rzędy przedmiotów ułożone w półokręgi. Pierwszy - ten bliżej niego - jest złożony z trzech pił. Drugi natomiast - dalszy półokrąg - to również zestaw śmiercionośnych zabawek. Od lewej: brzytwa, 2 żyletki, dużych rozmiarów nóż, chiński tasak, pojemnik na tabletki, siekiera, buteleczka z etykietą, która przedstawia czaszkę i skrzyżowane kości, oraz strzykawka z jakąś substancją. Einar jest w stanie dosięgnąć wszystkich tych przedmiotów. Są skierowane do niego.
Nad drzwiami znajduje się elektroniczny zegar wmontowany w ścianę. Jest 3:02.
Na środku pomieszczenia umieszczony został niewielki dyktafon z funkcją odtwarzania kaset.
Niedaleko Øyvind znajduje się sporych rozmiarów kij z gwoździami.
Mapka orientacyjna pomieszczenia kiedy indziej.
Offline
Nagłe światło mnie oślepia i szczypie w oczy. Po szybkim przyzwyczajeniu się zaczynam analizować pomieszczenie. Na przeciwko siebie widzę tego faceta. Nie byłoby w nim nic szczególnego, gdyby tylko nie posiadał masy przedmiotów którymi można zabić. Bez trudu do nich dosięgnie. Do tego jest najbliżej drzwi z... Zegarem? To pewnie on włączył światło, bo obok niego znajduje się włącznik. Po lewej stronie siedzi Virginia. Widzę, jak mocowała się z deską, bo jest ona lekko naderwana. W jej pobliżu nic się nie znajduje. Jednak zauważam coś obok siebie. To jakiś kij z gwoździami. Staram się go dosięgnąć. Przypominam sobie o tym foliowym woreczku. Sprawdzan jego zawartość.
Offline
Zakryłem szybko oczy bo prawie oślepłem. Super... Gdy się w miarę przyzwyczaiłem spojrzałem przed siebie i... Głupkowato się uśmiechnąłem. No psychol. Zamknął mnie tu psychol, dodatkowo z dwoma babami... No i co ja zrobiłem? Spytałem się ich z nadzieją na odpowiedź. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i po nich. Cóż, ta jedna była dość ładna ale... Wredna. I pewnie trafiła tu po jakiejś okropnej zbrodni. O nie, nie będę zadawał się z mordercami. W końcu usiadłem zmęczony na podłodze i patrzyłem na to wszystko. Co ja mam z tym zrobić? Zabić się, tego chcesz? Pytanie było skierowane bardziej do tego, co nas tu zamknął.
Offline
- No chyba kogoś tu zdrowo popierdoliło...
To pierwsze słowa, jakie padły z moich ust, gdy fala światłości nareszcie przegoniła ciemność. Najgorszy był fakt, że facet miał pod ręką całe multum... narzędzi, po cholerę mu te narzędzia! Co za pieprzony pojeb dał mu taki "prezent', a mi kurwa absolutne nic? Nawet Øyvind miała pod ręką jakiś kij, tylko nie ja. Jebana niesprawiedliwość. Dysząc ze złości, która dodawała mi sił, zaparłam się i zaczęłam mocniej szarpać za łańcuch, byleby oderwać w końcu tę cholerną deskę od podłogi. Do czego w ogóle przykute były łańcuchy? Rozejrzałam się, ale zaraz wróciłam do swojej robótki. W oko rzucił mi się jeszcze dyktafon, ale stwierdziłam, że takiego wała.
-Chuja do dupy! Øyvind, rozpierdol ten dyktafon na drobne kawałki, nie mam najmniejszej jebanej ochoty dowiadywać się, o co w tym chujostwie chodzi. Nie będę się bawić z tym pieprzonym sukinkotem.
Mając dostateczną ilość światła, zerknęłam jeszcze na papier, który znajdował się w woreczku. Jeśli coś było na nim napisane, to rozwinęłam go i przeczytałam. Po czym wróciłam do mocowania się z deską.
Offline
Słysząc tą w dredach (Jeśli jestem w błędzie to sorka) westchnąłem.
Lepiej zostawić ten dyktafon. Powie nam pod jakimi warunkami wyjdziemy stąd żywi. Widziałem kiedyś w TV jak jakaś babka uciekła z czegoś takiego. powiedziałem im spokojnie.
Czy to była jakaś tajemnica? Większą tajemnicą pozostawała sprawa tych narzędzi.
Po hu mnie one? mruknąłem podchodząc bliżej i oglądając wszystko dokładnie.
Offline
Tak, czy siak jesteś na nas skazany, więc możesz łaskawie przestać narzekać i zrobić cos pożytecznego, bo z tego co wiem na razie udało ci sie włączyć światło. - próbuje drugi raz wbić mu to do głowy. Właśnie, magnetofon.Poczekaj, może mi się uda do niego dosięgnąć. - mówię, próbując to zrobić. Obojga nie lubię, choć dziewczyna bardziej współpracuje i mam wrażenie, że bardziej chce stąd wyjść w przeciwieństwie do faceta. Ten to w ogóle jakiś nieogar, moze tylko wszystko zepsuć.
Offline
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się wrednie do niej.
Myślałem, że jak ładna to i miła... A tu taki zonk. powiedziałem rozbawiony i spojrzałem na tą drugą.
Może ci jakoś pomóc, Dredy? Mam sporo zabawek... powiedziałem rozbawiony i pokazałem jedną z pił.
Byłem zwyczajnie rozbawiony tą sytuacja, nie widziałem ani jednej mojej winy na podstawie której, byłbym tu zamknięty.
Offline
Mapka orientacyjna.
Øyvind nie dosięga kija, jest od niej trochę za daleko. Nie dosięga również dyktafonu.
Virginia urywa całkowicie kawałek deski. Tylko kawałek.
Łańcuchy są przymocowane do małych okręgów, a te natomiast tkwią w ścianach i nie zanosi się na to, by dały się w jakikolwiek sposób wyrwać.
Offline
Offline
Widząc co one robią sam zacząłem przeglądać swoje kieszenie. Widząc jak przeglądają jakieś kartki, chyba zdjęcia zdziwiłem się. Co na nich jest? spytałem i sam próbowałem sięgnąć do dyktafonu.
Offline
-Ty- odparłam, powoli przeglądając zdjęcia- Fotogeniczny z Ciebie chłopiec. Nie myślałeś, żeby zostać modelem?
Nie wgłębiając się w temat, odłożyłam zdjęcia na bok, bo ważniejsze rzeczy miałam na głowie. Przyjrzałam się dokładniej kluczykowi. Do czego mógł pasować? Czyżby... mój wzrok powędrował w kierunku drzwi z tym przyprawiającym o dreszcze napisem. Problem w tym, że miałam do nich za daleko, a poza tym siedział pod nimi chłopak. Może by tak rzucić mu ten klucz i powiedzieć, by sprawdził czy pasuje?
Dobry pomysł. Ale to za chwilę. Spojrzałam na kasetę, a potem na dyktafon.
-No kurwa...
3 rzeczy do zrobienia, która pierwsza?
-Zaraz się Tobą zajmę...
Kasetę również odłożyłam na bok. Skupiłam się na tym srebrnym czymś, co znajdowało się pod deską. Miałam nadzieję, że uda mi się to wygrzebać gołymi rękoma, bo nie chciałabym prosić faceta o jedno z narzędzi. Zaraz pewnie zażądał by zdjęć w zamian.
Offline
Zdziwiłem się tymi słowami i podwinąłem nogę pod siebie opierając na niej łokieć. W sumie to nawet o tym nie myślałem... Zresztą o czym ty gadasz? Jaki fotogeniczny? Spytałem nerwowo i przyjrzałem się im i tym co robią.
Offline
Virginia wyjmuje coś podłużnego i srebrnego z obszaru pod kawałkiem deski, który niedawno oderwała. Øyvind i Einar nie są w stanie powiedzieć nic więcej na temat tego przedmiotu. Nie widzą żadnych szczegółów.
Łańcuch Einara jest przymocowany do drzwi. Na prawo od Einara (i jednocześnie jego lewo)tuż przy drzwiach jest włącznik światła.
Offline
-Ooooohhhhh...
Poczułam się jak dziecko, które dostało do ręki brakujący komplet zabawek. I ucieszyłam się, że jednak nie rzuciłam kluczyka chłopakowi.
-Na zdjęciach- mruknęłam do bezimiennego- Zaraz Ci dam to sobie pooglądasz...
Sięgnęłam ponownie po kluczyk, wsadziłam do otworu na skrzynce i otworzyłam. Hepi berzdej tu mi!
Offline
Wyciągnąłem woreczek i zacząłem przeglądać jego zawartość. Chętnie na siebie popatrzę, super... mruknąłem do niej słysząc o zdjęciach. No mówię, jakiś psychol i pewnie jeszcze zboczeniec. Kto normalny robi ludziom zdjęcia bez wyraźnej potrzeby? No chyba, że potrzebą jest zamknięcie mnie tutaj abym wykorzystał te zabawki, to tak...
Offline
Offline
Offline
Widząc moich rodziców oczy otworzyły mi się szeroko, byłem wściekły. Dlaczego, co ja takiego zrobiłem!? Czemu oni? Byli dobrymi ludźmi, nie mogli umrzeć! No ale co ja mogłem zrobić? Chwila... Te piły działają? spytałem jakby siebie, chociaż dziewczyny pewnie też słyszały. Sięgnąłem po jedną z nich i próbowałem ją odpalić. Piły były ostre, mogły przeciąć łańcuch, tak mi się przynajmniej wydawało... Nawet nie dojrzałem teraz tabletek, widząc godzinę, powinienem wziąć swoje. Moi rodzice byli ważniejsi...
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
Wątek zamknięty